Cel Vive na sezon to Final Four, ale najpierw „wygrywajmy każdy kolejny mecz”
W sobotę zespół Vive Tauron zainauguruje nowy sezon. Nadzieje związanie z nim są bardzo dużo. Celem kielczan będzie obrona wywalczonego przed rokiem dubletu, czyli mistrzostwa i Pucharu Polski. „Żółto-biało-niebiescy” chcą także zagrać w Final Four Ligi Mistrzów.
Mistrzowie Polski zdają sobie, że droga do najlepszej czwórki Europy jest odległa. - Trochę się boję o tym otwarcie o tym mówić. Póki co to musimy się tam dostać, wygrać grupę Ligi Mistrzów. Wszyscy mówią, że grupa jest do wygrania i nie można się z tym nie zgodzić, ale ta grupa jest wyrównana i będą ciężkie mecze. Pick Szeged poczynił bardzo solidne zakupy i będzie ciężkim rywalem. Wygrajmy grupę albo zajmijmy jak najwyższe miejsce i pomyślmy co dalej – uważa Tomasz Rosiński.
Kielczanie treningi przed nowym sezonem zaczęli 1 sierpnia. - Nie było aż tak źle. Mieliśmy tylko miesiąc przygotowań, a w poprzednich sezonach zawsze było to półtora miesiąca lub nawet dwa. Wydaje mi się, że jesteśmy dobrze przygotowani. Przez ten okres wykonaliśmy kawał dobrej roboty i w sobotę czas zacząć tą zabawę – nie kryje popularny „Rosa”.
W okresie przygotowawczym Vive nie rozegrało dużej liczby spotkań towarzyskich. - Nie było dużo grania. Cieszymy się, że w końcu przychodzą mecze o punkty i będziemy je wygrywać – przyznaje Piotr Chrapkowski.
W Polsce celem Vive Tauron będzie obrona dubletu,a najważniejszym rywalem kielczan w walce o najwyższe cele nadal będzie Orlen Wisła Płock. - Na pewno będzie to główny rywal, w trakcie sezonu będzie ona ewoluowała, bo zawodnicy muszą się zgrać. Będą bardzo groźni, szczególnie u siebie w hali – uważa Chrapkowski.
Latem sporo zmian zaszło także w Azotach Puławy i Górniku Zabrze. Także te drużyny będą chciały pokazać się z dobrej strony w meczach z kielczanami. - Zawsze jest taka zasada, żeby być mistrza. My jesteśmy do tego przyzwyczajeni i wiemy co nas czeka – wyjaśnia „Chrapek”.
Trzon kieleckiego zespołu nadal stanowić będzie ta sama grupa zawodników co w ostatnich sezonach. Pojawiło się tylko dwóch nowych zawodników, czyli Tobias Reichmann i Marin Sego. Sporym atutem Vive może być więc zgranie. - Jest to plus dla drużyny, bo jak pokazują ostatnie lata drużyny nie buduje się w sezon. Potrzeba stabilizacji, trzeba też dużo grać przez wiele lat, żeby to wszystko się zazębiło i zgrało razem. Zmiany są tylko kosmetyczne i to może być naszym atutem – przyznaje Rosiński.
„Rosa” wie co będzie rzeczą kluczową w walce o jak najwyższe cele. - Należy nam życzyć zdrowia, to jest najważniejsze w sporcie. Mamy siedemnastu zawodników, ale bez zdrowia będzie nam ciężko. Czeka nas trudny sezon, bo oczekiwania są duże. Na razie mamy grupę Ligi Mistrzów i skupmy się na niej. Zobaczymy co będzie później – zapowiada.
fot. Anna Benicewicz-Miazga