Ambicja podrażniona, a mistrz zły. Teraz czas na nową serię?
Przegrali mecz, przegrali wojnę, ale… walka dalej trwa. I zaczyna się niejako od początku. Już nie niepokonane Vive Targi Kielce sobotnim meczem z Zagłębiem Lubin zainauguruje fazę play-off PGNiG Superligi. Po ostatniej porażce z Wisłą Płock kibice „żółto-biało-niebieskich” liczą tylko na jedno – pewne zwycięstwo.
Każdy inny wynik niż przekonująca wygrana kieleckiej drużyny mógłby uchodzić za całkiem sporych rozmiarów niespodziankę. O tym, że jednak niemożliwe nie istnieje, kieleccy kibice przekonali się całkiem niedawno, bo w minioną niedzielę. W meczu z rozbitą i zdołowaną Wisła też nikt nie dopuszczał do siebie myśli, że mistrzowie Polski mogą polec, a jednak tak też się stało. Kielczanie nie tylko stracili punkty, ale i przerwali swoją passę 53 meczów bez porażki w PGNiG Superlidze. Tym samym drużyna z Płocka stała się pierwszym pogromcą „żółto-biało-niebieskich” od blisko dwóch lat!
Wynik meczu i przerwana seria to jedno. Dwa to sama gra. Ta z niedzieli – mówiąc wprost – była najzwyczajniej w świecie zła. I to nawet bardzo. – Nie byliśmy drużyną, a i indywidualnie spisywaliśmy się bardzo słabo. Ani obrona, ani atak nie były naszą mocną stroną. Jeżeli nie gramy na maksimum, to ciężko jest zdobywać dwa punkty. Każdy z nas musi dawać z siebie wszystko, bo inaczej kolejne spotkania będą kończyły się tak samo – mówił po tamtej potyczce kołowy Vive Targów, Daniel Żółtak.
Niedzielny mecz, który kończył rundę zasadniczą rozgrywek, uświadomił wszystkim, że walka o mistrzostwo Polski nie jest wcale rozstrzygnięta. Najbliższy pojedynek z Zagłębiem stanowi dopiero początek drogi o tytuł. Drogi, która w najlepszym przypadku składać się może z ośmiu przystanków (dwa mecze ćwierćfinałowe, trzy półfinałowe oraz trzy finałowe). Może, pod warunkiem że mit niepokonanej drużyny wróci na nowo.
Nową serię kielczanie mogą, a nawet powinni, rozpocząć już w sobotę. Zagłębie to dopiero ósma drużyna sezonu zasadniczego, która awans do fazy play-off zapewniła sobie rzutem na taśmę, pokonując w meczu ostatniej serii spotkań Wisłę Puławy 32:28. Gdyby nie to zwycięstwo, „Miedziowi” musieliby teraz przygotowywać się nie do meczu z mistrzem Polski, ale do pierwszej kolejki rywalizacji o utrzymanie.
Podopieczni Jerzego Szafrańca to dla kielczan jednak niewygodny rywal. Ponad 4 miesiące temu, pod koniec listopada ubiegłego roku, lubinianie byli nawet o krok od pokonania zespołu Vive. Szczypiorniści z Dolnego Śląska przegrali wówczas we własnej hali 33:35, jednak losy meczu rozstrzygnęły się w samej końcówce. – Remis byłby sprawiedliwym wynikiem – mówił po tamtym spotkaniu skrzydłowy gospodarzy, Bartłomiej Tomczak.
To właśnie na niego kielecka defensywa powinna w sobotę uważać w sposób szczególny. Reprezentant Polski próbkę swoich umiejętności kibicom w Hali Legionów pokazać już zdążył, i to w pierwszym meczu obecnego sezonu. W meczu inaugurującym rozgrywki (wygrana Vive 40:31), młody zawodnik aż 11 razy znajdował drogę do bramki „żółto-biało-niebieskich”. To jednak niejedyny mocny punkt Zagłębia.
Inne to: reprezentacyjny bramkarz, Adam Malcher, były obrotowy Vive Targów, Michał Stankiewicz, czy też doświadczeni Paweł Orzłowski i Piotr Obrusiewicz. W Kielcach nikt zresztą nie zamierza lekceważyć drużyny z Lubina: – Z pewnością Zagłębia nie można lekceważyć, ponieważ w sezonie zasadniczym pokazali w kilku meczach, że potrafią grać dobrą piłkę ręczną – mówi w rozmowie z oficjalną stroną kieleckiego klubu Mateusz Jachlewski.
Początek sobotniego meczu w Hali Legionów o godzinie 18. Do naszego portalu zapraszamy na relację Scyzorykiem wyryte! z tego pojedynku. Po meczu znajdziecie u nas także materiały z konferencji prasowej oraz wypowiedzi trenerów i zawodników. Polecamy!
fot. Paula Duda
Wasze komentarze