Wilk: Do Kielc już raczej nie wrócę
Po sześciu latach gry w Koronie Kielce, Cezary Wilk postanowił zmienić otoczenie. 24-letni pomocnik trafił do Wisły Kraków. Tego, a zwłaszcza słów, że „nad transferem zastanawiałem się 15 minut”, nie mogą wybaczyć mu kibice złocisto-krwistych. – Miałem tego świadomość podejmując decyzję – mówi w rozmowie z naszym portalem Wilk.
Miniony rok był dla ciebie obfity w ważne wydarzenia. Najpierw zmiana klubu, później debiut w reprezentacji. Jak to wszystko wygląda z twojej perspektywy?
- Na pewno udało mi się wykonać kilka małych kroczków do przodu. Czy to był najlepszy sezon? W moim odczuciu niekoniecznie, bo nie patrzę na to w ten sposób. Interesuje mnie wyłącznie to, że wszystko idzie w dobrym kierunku i po mojej myśli. Mam nadzieję, że zbliża się ten finalny krok, którym jest dla mnie wyjazd za granicę. Dopiero wtedy będę mógł mówić o jakimś piłkarskim spełnieniu.
Rozłóżmy 2010 rok na czynniki pierwsze, zaczynając od przenosin z Korony do Wisły. Czy zdawałeś sobie sprawę z tego, że wzmacniając Wisłę popadniesz w niełaskę części kieleckiej publiczności?
- Mówiąc, że nie miałem tej świadomości, najzwyczajniej bym skłamał. Byłem świetnie zorientowany w jakich relacjach są kibice obydwu klubów. Moim zdaniem zawodowy piłkarz nie powinien się jednak tym kierować. Idzie tam, gdzie go chcą. Tym bardziej, kiedy pojawia się oferta z klubu lepszego, a uważam, że na dzień dzisiejszy Wisła jest silniejsza od Korony. Druga taka okazja mogła się nie przydarzyć i decyzję o transferze podjąłem w trybie błyskawicznym.
Zatem czy przenosiny na Reymonta traktujesz w kategoriach awansu?
- Przyszedłem do drużyny, która rokrocznie walczy o mistrzostwo Polski. Wymagania są bardzo wysokie. Tak w ekstraklasie, jak i na arenie europejskiej. Z pewnością jest to dla mnie sportowy awans. Teraz trzeba to tylko odpowiednio wykorzystać.
Korona jeszcze niedawno była od Wisły znacznie wyżej w ligowej tabeli. Czy wówczas nie czułeś, że transfer tam to był błąd?
- Wiele osób wtedy pytało mnie o to samo. Zawsze odpowiadałem jednak, że moim zdaniem Wisła na finiszu sezonu będzie wyżej od Korony i to podtrzymuję. Dysponujemy składem pozwalającym na sięgnięcie po mistrzostwo Polski i sądzę, że to się spełni.
Wiem, że marzysz o podboju ligi angielskiej, ale co gdyby pewnego dnia pojawiła się oferta ponownego reprezentowania barw Korony?
- Jestem osobą, która nie wybiega w aż tak odległą przyszłość. Dzisiaj trudno mi powiedzieć co zdarzy się za kilka lat. Jeśli wszystko potoczy się w sposób, który sobie założyłem, to powrót do Kielc raczej nie będzie miał miejsca. W piłce nożnej jednak niczego nie można zupełnie wykluczyć.
Jak ci się układa współpraca z trenerem Robertem Maaskantem? Czy jego warsztat jest zgoła odmienny od tego, który preferuje Marcin Sasal?
- Porównanie preferencji obydwu szkoleniowców nie jest sprawą łatwą. Mają zupełnie odmienne style prowadzenia drużyny. Nie chciałbym się wypowiadać na temat tego, który z nich bardziej przypadł mi do gustu. Obydwu bardzo szanuję i tak z jednym, jak i z drugim współpraca układała się bardzo dobrze. Chyba mam szczęście do trenerów.
Twoim największym rywalem w walce o pierwszą jedenastkę jest nie byle kto, bo Radosław Sobolewski, który jest czołowym rozgrywającym naszej ligi. Nie popadłeś jeszcze w „kompleks Sobola”?
- Piłka nożna polega na rywalizacji i jeśli tylko jest ona zdrowa, to jej skutki mogą być wyłącznie pozytywne. Korzyści odnoszą nie tylko poszczególni zawodnicy, ale i drużyna. Zdaje sobie sprawę z jego umiejętności i staram się od niego jak najwięcej nauczyć. Wraz z upływem czasu będę na niego naciskać. Myślę, że nasza rywalizacja nabierze rozpędu i pozytywnego charakteru.
Jakie cele będą przyświecać ci przez cały 2011 rok?
- Jeśli chodzi o drużynę, to liczę oczywiście na zdobycie tytułu mistrza Polski i to na chwilę obecną jest dla mnie najważniejsze. Prywatnie chciałbym nadal rozwijać swoje umiejętności, niwelując jednocześnie pewne niedociągnięcia. Celem numer jeden jest dla mnie walka o grę w pierwszej jedenastce Wisły Kraków.
Rozmawiał Piotr Borkowski.
fot. Paula Duda
Cleber też uczył Wilka piłkarskiego rzemiosła
Wasze komentarze
"Martos piłkarzem Korony" oraz "Klub rozwiązał umowę z Gajtkowskim".
I bardzo dobrze ! Nikt Cie tu juz nie potrzebuje...
Dobra ok poszedł do niby lepszego klubu to rozumiem chce się rozwijać ale nie ledwie odszedł od klubu w którym był 6 lat w którym rozwiną żagle i szczelił bramkę dla wisły a cieszył się jak baran zero szacunku od niego
Sprzedawczyk i tyle !!! Idź do skisły i tam skiśnij !!!
czyżby miał o nim takie zdanie jak większość kibiców Korony? :)
macie forum kibicowskie, tam sobie piszcie ile wlezie a to jest forum sportowe