Ustalali coś innego. Miało zostać ich dwóch, cofnął się tylko Marković
Drugi mecz w sezonie, drugi wyjazd i druga porażka. GKS Bełchatów w piętnaście minut ukuł Koronę dwukrotnie i... właściwie było po spotkaniu. – Próbowaliśmy coś zrobić, ale nie udało się. Musimy wyeliminować nasze błędy w obronie, bo one wszystko psują – powiedział po ostatnim gwizdku sędziego Vanja Marković, pomocnik żółto-czerwonych.
W 6. minucie Michał Mak pognał lewą stroną, wpadł w pole karne, gdzie został sfaulowany przez Pawła Golańskiego. Rzut karny na gola zamienił Bartosz Ślusarski. Równo kwadrans po rozpoczęciu spotkania Ślusarski dograł do Maka, ten podał wzdłuż bramki do swojego brata - Mateusza, który wpakował piłkę do siatki z najbliższej odległości. I było 2:0.
- W dwóch meczach straciliśmy cztery bramki. Wszystkie po naszych kardynalnych błędach. Dzisiaj przy pierwszym golu Mak minął aż trzech zawodników... Nie powinniśmy go dopuścić do pola karnego w tak łatwy sposób. Przy drugim trafieniu zapomnieliśmy o ustaleniach przedmeczowych. Mówiliśmy sobie, że w przypadku naszych stałych fragmentów gry pod bramką przeciwnika, dwóch zawodników powinno zostać w okolicy środka boiska. Tymczasem zostałem tylko ja, poszła kontra i padł gol... – mówił Marković.
Jego kolega z boiska, Przemysław Trytko dodaje: - GKS wtedy ułożył sobie mecz. A mogło być jeszcze gorzej, bo przecież jeszcze jednego gola mógł zdobyć Ślusarski, który znalazł się w sytuacji sam na sam. W pierwszej połowie nie zrobiliśmy szału... Bełchatów był lepszy. Wydaje mi się, że pomogłaby nam bramka, ale tej nie udało się strzelić. Próbowałem przed przerwą strzelić raz zza pola karnego, ale nie wyszło. W drugiej połowie gra się wyrównała. Może miał na to wpływ wynik, może nie...
Po przerwie Korona prezentowała się rzeczywiście znacznie lepiej, ale wciąż za słabo, by poważnie zagrozić bramce gospodarzy.- Na pewno swobodniej nam się grało, ale brakowało wykończenia. Próbowaliśmy, były jakieś strzały, ale zazwyczaj niecelne... – przyznał Vanja.
Kolejny mecz Korona rozegra już na własnym stadionie. Za tydzień w sobotę, 2 sierpnia, żółto-czerwoni zagrają z Pogonią Szczecin (godz. 18).
Z Bełchatowa Marcin Długosz
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Nie.panikujmy.
Dajmy im spokojnie praować.
Będzie dobrze.
A co do Ojrzyńskiego to też mu nieźle idzie :-)
To co było wczoraj w 1 połowie nawet nie przypominało drużyny z 3 ligi, ot jakaś zbieranina amatorów, która chce sobie trochę pokopać i spotkała się pierwszy raz w takim gronie.