Tarasiewicz: Ekstraklasa priorytetem
Korona Kielce pożegnała się z Pucharem Polski. Zawodnicy Ryszarda Tarasiewicza w 1/16 finału przegrali na wyjeździe z Górnikiem Zabrze 1:2. - Boli, że tracimy bramkę w najmniej oczekiwanym momencie. To wkurzające. Zasłużyliśmy na dogrywkę - mówi Ryszard Tarasiewicz, trener "złocisto-krwistych". - Pierwsza połowa była pod naszą kontrolą - dodaje Józef Dankowski, trener gospodarzy.
Ryszard Tarasiewicz (trener Korony Kielce): W naszej sytuacji priorytetem jest ekstraklasa. Skład, jaki wystawiliśmy w dzisiejszym meczu, chciał awansować. Boli mnie, że kiedy po 25 minutach odzyskaliśmy równowagę, straciliśmy gola w najmniej oczekiwanym momencie. To wkurzające. Pierwszej bramki mogliśmy uniknąć. Potem to my trafiliśmy i zanosiło się na dogrywkę, gdzie mogło być różnie. Pewnie cierpielibyśmy w piątek podczas starcia z Piastem, ale mamy do niego dużo czasu. Zasłużyliśmy na dogrywkę. Drugi gol to tylko konsekwencja błędów, jakie popełnialiśmy wcześniej. Można je popełniać, to piłka nożna. Lepiej byłoby zmuszać rywala do większego wysiłku i nie ułatwiać mu drogi do zdobycia gola. Błędy jakie dziś popełniliśmy skutkowały stratami bramek.
Józef Dankowski (trener Górnika Zabrze): Zespół zagrał tak, jak oczekiwaliśmy. Razem z Robertem postawiliśmy zadanie przed drużyną: zagrać tak, jak w lidze. Oczywiście nie myślę o dwóch wcześniejszych wpadkach, a o meczach gdzie chcieliśmy wygrywać i zdobywać bramki. I nie miało dziś znaczenia, że w składzie mieliśmy sześciu zmienników. To pełnowartościowi gracze Górnika, a poprzez taką ich grę, jaką pokazali, jesteśmy pewni że podołają zadanion nie tylko w Pucharze Polski, ale i w lidze. Z tego się cieszymy. Pierwsza połowa była pod nasza kontrolą, a w drugiej Korona grała odwazniej i musieliśmy się sprężyć, by wrócić do sytuacji podbramkowych. Cieszę się, że wygraliśmy po dwóch pięknych bramkach.
Z Zabrza Maciej Urban.
Wasze komentarze
Przez zle zarzadzanie klubem mamy teraz zbieranine grajkow nie wiedzacych ja poruszac sie po boisku.
Panie Tarasiewicz, owszem można popełnić błąd, ale Twoi podopieczni kompletnie się na błędach nie uczą i co mecz ta sama śpiewka, że popełniliśmy indywidualne błędy, które zadecydowały o wyniku. Albo weź ich pan w końcu w ryzy albo zrób miejsce dla kogoś, kto temu podoła.