Progres okupiony kolejną porażką. To trzeba było zremisować
Dwie twarze Korony podczas meczu ze Śląskiem Wrocław. Pierwsza połowa pozbawiona konstruktywnej gry i dominacji, w drugiej "złocisto-krwiści" częściej byli przy piłce niż rywale, decydowali o tempie rozgrywki. O dziwo kielczanie stracili gola grając lepiej i tym samym przegrali na wyjeździe 0:1. - Nasza gra nie wyglądała źle, ale nie ma się z czego cieszyć - zaznacza Michał Janota, piłkarz "żółto-czerwonych".
Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania zarówno trener, jak i piłkarze zaznaczali, że Koronie potrzebna jest seria bez porażki. Pierwszy krok został wykonany w ósmej kolejce T-Mobile Ekstraklasy, kiedy zawodnicy Ryszarda Tarasiewicza ograli na własnym terenie Podbeskidzie Bielsko-Biała. Kolejny miał zostać zrobiony na wrocławskim obiekcie, do czego jednak nie doszło. Mało efektywny początek i błąd indywidualny w drugiej odsłonie zaważyły o przegranej "żółto-czerwonych".
Zdaniem Piotra Malarczyka pierwsze 45 minut w wykonaniu Korony były słabe: - Może nie w defensywie, ponieważ Śląsk poza jedną przypadkową akcją, nie potrafił dojść do dogodnej okazji. Ale za szybko traciliśmy piłkę i nie mogliśmy na połowie przeciwnika wymienić trzech, czterech podań. Przez to musieliśmy biegać za piłką. W szatni to skorygowaliśmy, powiedzieliśmy sobie kilka słów na ten temat. W drugiej połowie graliśmy zdecydowanie lepiej, chociaż nie mieliśmy klarownych sytuacji. Jeżeli w takim meczu nie da się strzelić, trzeba dowieźć 0:0. Szkoda, że straciliśmy bramkę po jednej i nie do końca groźnej sytuacji.
Do poprawy gry ofensywnej Korony przyczynił się Michał Janota, który na początku drugiej odsłony spotkania zmienił Vanję Markovicia. - Mogę być z siebie jakoś tam zadowolony, ale wracamy z zerowym dorobkiem, więc nie ma się z czego cieszyć. Myślę, że ta gra nie wyglądała najgorzej. Stwarzaliśmy sobie sytuacje, wypracowaliśmy dużo rzutów rożnych. Zaliczyliśmy progres. Niestety w pierwszej połowie graliśmy zbyt bojaźliwie. To nie może się zdarzać - zauważa Janota. W 74. minucie do siatki Korony trafił nieupilnowany przez kielczan Flavio Paxiao. - To boli, że tracimy gola po takim błędzie. Musimy sobie z tym jakoś poradzić, wziąć się w garść, bo we wtorek gramy Puchar Polski – dodaje pomocnik.
We wtorek Korona zagra na wyjeździe z Górnikiem Zabrze w ramach 1/16 finału PP. A kolejny mecz w ekstraklasie już w piątek - o tej samej porze na własnym stadionie żółto-czerwoni zmierzą się z Piastem Gliwice.
Z Wrocławia Maciej Urban.
fot. slaskwroclaw.pl
Wasze komentarze
Na plus bramkarz i Janota.
:))))))
Dobre.... 10/10