Poseł Platformy Obywatelskiej apeluje do prezydenta w sprawie Korony
Coraz częściej nie mogę wyjść z podziwu dla prezydenta Kielc Wojciecha Lubawskiego, dla jego sprytu i przebiegłości - napisał na swoim blogu Artur Gierada, poseł Platformy Obywatelskiej z regionu świętokrzyskiego. Polityk w swoim obszernym wpisie odnosi się do sytuacji w kieleckiej Koronie.
Przedstawiamy cały wpis Artura Gierady:
Coraz częściej nie mogę wyjść z podziwu dla prezydenta Kielc Wojciecha Lubawskiego, dla jego sprytu i przebiegłości. Dziś rano usłyszałem wypowiedź w Radiu Kielce, w której prezydent z jednej strony współczuje rodzinie byłego już prezesa Korony Kielce Tomasza Chojnowskiego, ale z drugiej tłumaczy, że musi zachowywać się jak urzędnik i skierował sprawę do prokuratury. Oczywiście rodzinie trzeba współczuć, jeśli prawdą jest, że ktoś z jej grona jest uzależniony od hazardu. Do tej pory nie usłyszałem jednak słowa „przepraszam” skierowanego do Kielczan, za to, że pomimo kilkakrotnych nawoływań, apeli i próśb o przyjrzenie się działalności klubu ze strony radnych, byłego trenera Leszka Ojrzyńskiego, a przede wszystkim kibiców, prezydent upierał się, że ufa prezesowi Chojnowskiemu i powierzał mu, co rusz, z naszej kieszeni, po kilka milionów złotych na kielecki klub. Można starać się usprawiedliwić, kolejny raz, niezrozumiałe dla ogółu zachowanie prezydenta, jego wieloletnią przyjaźnią z panem Chojnowskim oraz niewątpliwie dużą rolą, jaką odgrywał on w jego dotychczasowej karierze politycznej. By jednak uwierzyć w dobre intencje prezydenta w związku z zaistniałym skandalem musiałyby być spełnione dwa warunki. Pierwszy to refleksja, której po prezydencie nie widać, i przeprosiny. Drugi, ważniejszy, to chęć transparentnego wyjaśnienia całokształtu kilkuletniej działalności w klubie zaufanego współpracownika prezydenta, który zarządzał kwotą kilkudziesięciu milionów złotych, jakie miasto wydało na klub z naszych, a nie prywatnych pieniędzy Wojciecha Lubawskiego, oraz działalności rady nadzorczej.
Nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego z taką determinacją prezydent i jego środowisko polityczne blokuje możliwość kontroli spółki przez komisję rewizyjną Rady Miasta. Używa do tego wszystkich możliwych instrumentów. We wczorajszej obszernej relacji z sesji Rady Miasta w „Telewizji Świętokrzyskiej”, mogliśmy zaobserwować, jak przewodniczący Rady, Tomasz Bogucki, nieudolnie argumentuje swoją bezczelną decyzję o niedopuszczeniu radnych do głosowania uchwały przez nich zgłoszonej! Nie mogłem wyjść z osłupienia, słysząc w tym materiale telewizyjnym urzędniczkę prezydenta, mec. Elżbietę Niebudek, radczyni prawną urzędu miasta, która mówiła: „Komisja Rewizyjna na dzień dzisiejszy, nie ma, komisja rewizyjna rady miejskiej, bo jest komisja rewizyjna w spółkach z o. o. albo rada nadzorcza. Więc żebyśmy tego nie mylili, nie ma prawa kontroli w spółkach miejskich, może kontrolować prezydenta, jako zgromadzenie wspólników, czyli: może oglądać uchwały podejmowane przez prezydenta w stosunku do spółki jako zgromadzenie wspólników, i to może jak najbardziej. Natomiast żeby wejść do, są odpowiednie organy, prawda? Jest rada nadzorcza w spółkach, jest prokuratura, jest NIK. To są organy powołane, które taką kontrolę mogą przeprowadzać”. Prezydent z kolei, zasłaniając się stanowiskiem swojego urzędnika, skomentował: „Jeśli dziś mamy jednoznaczne stanowisko urzędników, że jest to niezgodne z prawem i oni nie mogą do żadnej spółki komunalnej wejść, to czego ode mnie można oczekiwać, ja muszę działać zgodnie z prawem”.
Dwa lata temu poprosiłem Biuro Analiz Sejmowych o rozstrzygnięcie sporu prawnego, co do możliwości i zakresu kontroli spółek miejskich przez komisję rewizyjną Rady Miasta. Wykładnia przedłożona na podstawie kilkunastu opinii specjalistów z zakresu prawa administracyjnego jest jednoznaczna: Rada Miasta ma prawo kontrolować spółki komunalne za pośrednictwem komisji rewizyjnej. Komisja nie może oczywiście, poprzez kontrolę, wydawać wiążących poleceń zarządowi spółki ani innym organom, jednak kontrola nie może być w żaden sposób ograniczana, również w zakresie źródeł dowodowych. Powoływanie się przez prezydenta na jednostkowe opinie prawne, wydawane przez osoby bezpośrednio jemu podwładne, jest, co najmniej, dziwne i budzi mój niepokój. W czasach, gdy byłem jeszcze kieleckim radnym, wielokrotnie słyszałem jak urzędnicy miejscy oraz przewodniczący Tomasz Bogucki powoływali się na opinie publikowane w piśmie „Wspólnota Samorządowa”. Dedykuję dziś prezydentowi oraz przewodniczącemu Boguckiemu fragment artykułu z tego wydawnictwa (R. Skwarło, Spółka jest jednostką organizacyjną, „Wspólnota Samorządowa”, nr 19, 13 maja 2006 r.): „Uprawnienia kontrolne nie są i nie mogą być ograniczone ze względu na formę prawną realizowania zadań gminy. Jako organ przedstawicielski pochodzący z demokratycznych wyborów, rada ma prawo i obowiązek kontrolowania całokształtu działalności gminy i wszystkich jej jednostek organizacyjnych. Ponosi bowiem polityczną odpowiedzialność przed wyborcami za wszystkie aspekty działalności gminy. (…) Wszystkie te argumenty przemawiają za tym, że rada gminy ma nie tylko prawo, ale i obowiązek kontrolowania spółek ze 100-proc. udziałem gminy”.
Uważam, że dla dobra klubu, przejrzystości wydawanych, liczonych w miliony złotych, pieniędzy publicznych oraz odpowiedzialności radnych i prezydenta, spółka powinna być skontrolowana w pełnym zakresie przez komisję rewizyjną lub inny niezależny od urzędu miasta organ, za cały okres, od kiedy jest własnością miasta Kielce. Prezydent z całą pewnością nie złamie prawa dopuszczając radnych do takiej kontroli i nie ma podmiotu (oprócz udziałowca, a więc samego prezydenta), który mógłby mu to zarzucić. Jeśli prezydent nadal z takim uporem i determinacją będzie robił wszystko by do takiej kontroli nie doszło, będzie to świadczyło o braku jego dobrej woli do wyjaśnienia tej sprawy. Utwierdzi też w swych przekonaniach wszystkich tych, którzy sugerują, że zawiadomienie przez niego organów ścigania ma jedynie na celu „odcięcie się” od działalności prezesa Chojnowskiego, choć wszyscy przecież wiedzą, że polityczną odpowiedzialność za dobór współpracowników ponosi prezydent. Często również można usłyszeć opinie, że prezydent kierując sprawę do prokuratury, liczy, że zajmie się ona, jak zazwyczaj bywa w takich sytuacjach, jedynie zakresem sprawy przez niego wniesionej, a nie, jak wszyscy oczekujemy, zbadaniem prawie pięcioletniej działalności zarządu klubu i rady nadzorczej, w której do dziś zasiadają najbliżsi współpracownicy prezydenta.
Dziś wszyscy Kielczanie, niezależnie od tego czy są kibicami klubu, mają prawo żądać dogłębnego wyjaśnienia wszystkich nieprawidłowości w spółce utrzymywanej z ich podatków. Zwracam się do prezydenta Wojciecha Lubawskiego o umożliwienie radnym wykonywania obowiązków, jakie nakłada na nich prawo, zgodnych z oczekiwaniami mieszkańców Kielc. Sprawa skandalu i nieprawidłowości w klubie powinna być dogłębnie zbadana przez komisję rewizyjną, zaś autorem projektu uchwały w tej sprawie powinien być sam prezydent. Apeluję jednocześnie o szacunek dla podstawowych demokratycznych wartości, jakimi są praworządność oraz transparentność władzy publicznej, a także dla idei samorządu terytorialnego, jako wspólnoty mieszkańców, powołanego dla wykonywania woli ogółu, a nie realizacji partykularnych interesów elit rządzących.
/-/ Artur Gierada
Poseł na Sejm RP
Źródło: arturgierada.eu
Wasze komentarze
ALE!!! Czego się wel boi??? Że co wyjdzie na jaw? Przekręty, pensje zawodników po kilkadziesiąt tysięcy + wejściowe, PIC ze sponsorem który miał Koronę kupić?
Czego się boi? "Nie lękaj się! Prawda cię wyzwoli!"
Według mnie nieważne kto się sprawą zajmie, ważne żeby została w pełni wyjaśniona. Skoro Lubawski odcina się w takim pośpiechu od swojego niedawnego przyjaciela, to coś jest na rzeczy. Każdy, a przynajmniej większość Kielczan, słyszała rzekome plotki na temat różnych przekrętów i machlojek z Koroną w tle (chociażby pogłoski o pożyczaniu pieniędzy przez prezesa niby na utrzymanie klubu, czy podpisywanie umów z zawodnikami z datą wsteczną...) i chyba czas najwyższy, żeby ktoś się tym zajął... Jak oglądam materiały z ostatniej sesji Rady Miasta, to nie wiem czy mam się śmiać czy płakać.