Na Pogoń bez Jovanovicia i Aankoura. Problemy Golańskiego i Kiełba
- Szukamy alternatywy dla Macieja Korzyma. Na pewno nie ściągniemy nowego napastnika przed meczem z Pogonią, ale przed Cracovią już powinno się udać. Mamy konkretnego kandydata. Będzie to piłkarz z zagranicy, z doświadczeniem, który nigdy nie grał w Polsce. Typ? Gabaryty Przemka Trytki – zdradził Ryszard Tarasiewicz, trener Korony Kielce.
Z naszych informacji wynika, że będzie to Francuz o znanym nazwisku. To jednak dopiero w przyszłym tygodniu.
Tymczasem przed nami pierwszy mecz na Kolporter Arenie. Do sobotniego spotkania z Pogonią piłkarze Korony podejdą osłabieni. – Wydaję mi się, że nie będzie mógł zagrać Jovanović, ale prawdopodobnie też Nabil. Z Pawłem Golańskim jest raz lepiej, raz gorzej, ale trenował i brał udział we wszystkich zajęciach. Lekki problem z achillesem ma „Ryba”, ale myślę, że zagra – tłumaczy Tarasiewicz.
Czy możemy spodziewać się zmian w ustawieniu drużyny? – Nie. Zagramy jednym napastnikiem, taktyką 4-2-3-1. Przede wszystkim musimy zagrać tak, jak z Zawiszą i w drugiej połowie z GKS-em. Wynik do przerwy był niekorzystny, ale w drugiej połowie graliśmy dużo bardziej odpowiedzialnie, zwłaszcza w środkowej strefie. Zanotowaliśmy mniej prostych strat po odbiorze. Tych nie brakowało w pierwszej części spotkania. Najbardziej martwiło mnie to, że staliśmy daleko od przeciwnika, a do tego nasza linia obronna i pomocy były od siebie oddalone. Musimy pamiętać, żeby ten entuzjazm i nadgorliwość nie przeradzały się w brak organizacji gry. Nasz wyższy pressing musi powodować to, że linia obrony skraca pole gry. Nad tym pracowaliśmy w ostatnim tygodniu – mówi trener Korony.
- Oceniając mecze, widzimy, że nasze nieliczne błędy kończyły się bramkami. To w końcu musi się skończyć, choć oczywiście nie możemy liczyć tylko na nasz fart. Porównując na przykład mecz Pogoni ze Śląskiem, z naszym meczem z Bełchatowem, uważam, że zostawiliśmy mniej miejsca przeciwnikom, niż wrocławianie. GKS, gdy grał z Legią, stworzył więcej sytuacji i miał więcej z gry, niż w spotkaniu z Koroną. Byliśmy bardziej agresywni, skróciliśmy pole gry, staliśmy bliżej przeciwnika – oczywiście w drugiej połowie. Musimy iść w tym kierunku – dodaje Tarasiewicz.
- Solą piłki jest wygrywane pojedynków 1 na 1 w ofensywie. Patrząc na drużyny, które dotąd zwyciężały w lidze, większość ich sytuacji bramkowych rodziła się właśnie z takich indywidualnych akcji. Staramy się to poprawić – prowokować, grać prostopadłe piłki. Gdybyśmy w Bełchatowie kilka razy zachowali lepszą precyzję, to otworzylibyśmy drogę do bramki. W obu meczach oddaliśmy wystarczającą ilość uderzeń, ale one powinny zdecydowanie bardziej zagrozić przeciwnikom – przekonuje opiekun Korony.
Jak Korona wypełni luki na boisku, jeśli chodzi o boki pomocy? – Kiełb powinien zagrać. Aankoura na skrzydle może zastąpić Cebula, albo Janota. Oni mogą się wymieniać pozycjami na boisku. Jest także Paweł Sobolewski, który jest w dobrej dyspozycji. Skrzydłowi muszą zdecydowanie częściej grać 1 na 1, prowokować, a nie oddawać dośrodkowania - wyjaśnia Tarasiewicz.
Pogląd na temat odejścia Korzyma? – Rozmawiałem z Maćkiem. Mówiłem, co myślę o jego sytuacji i grze. Maciek zdecydował się odejść z klubu, życie toczy się dalej. Zespół jest na tyle mocny psychicznie i mentalnie, że sobie z tym poradzi. Nadszedł czas innych zawodników – uważa.
Czy Korona jest przygotowana fizycznie? - Z wyników oczywiście nie możemy być zadowoleni, ale z postawy i zaangażowania tak. Może zabrzmi to nielogicznie, lecz w pierwszym spotkaniu to piłkarze Zawiszy padali na murawę, naciągali nogi. W drugim starciu straciliśmy w kwadrans dwie bramki, ale do końca meczu nie widziałem pasywności w grze drużyny, ani momentu, gdy zabrakło nam sił. Atakowaliśmy, wracaliśmy na połowę i znów próbowaliśmy atakować. Piłkarze nawet przez chwilę nie dali mi też odczuć, że nie chcą tego robić. Nasz proces nad poprawą poziomu przygotowania motorycznego idzie wyjątkowo dobrze. Widać to na treningach i teraz trzeba to przełożyć na mecz – podkreśla Tarasiewicz.
- Pamiętajmy, że zmieniliśmy styl gry. Wcześniej Korona grała piłkę bezpośrednią, na zbiórkę – czyli kopnięcie do przodu, odbieramy ją i atak. Teraz mamy grać inaczej, ale na to potrzebujemy trochę czasu. To duża zmiana, jeśli chodzi o styl gry, który chcemy prowadzić oraz poruszanie się na boisku. To wymaga bardzo dobrego przygotowania motorycznego, ale widzę w tym już duży postęp – mówi trener Korony.
- Nie możemy robić partyzantki na boisku, gdy chcemy atakować. Nie możemy wymachiwać szabelkami, robić to bez głowy. Wszystko musi być zorganizowane. Mamy ku temu potencjał. Możemy zagrać ze zdecydowanie większym polotem. Zawsze jednak musimy pamiętać o tym, co się stanie, gdy stracimy piłkę. Jak jesteśmy ustawieni, czy damy radę wrócić i zatrzymać akcję – kończy Tarasiewicz.
Wasze komentarze
i Rubén Darío Gigena
oraz
Moussa Mariko
Mam jednak drobną uwagę, ponoć ma nie być młyna. Ale na pewno! będą Pikniki i nie będzie komu śpiewać: NIC SIĘ NIE STAŁO! Panowie piłkarze albo bierzecie się za robotę albo was ludzie chodzący od WIELU lat na mecze po prostu wygwizdają!
Im nie da się wcisnąć CHAŁY. Może jeszcze się gra nie kleić po zmianach, może nie wszystko będzie wychodziło ALE Serce musi być widać.
A jak was na to nie stać to zmieńcie profesję i nie obrażajcie Kibiców.
"sektor rodzinny, tu się wszystko zaczyna i tu się wszystko kończy..."
Czy innych dyscyplin w Kielcach nie ma ?
Jesteście now odmianą TRYBUNY LUDU.
Jego współpracę z Golańskim to zauważmy ,że
z ich sektoru tracimy mało bramek a w ofensywie stwarzamy
spore zagrożenie.
Bardzo cenię Ich grę.