Lenartowski: Nie ukrywam żalu do Martina. Mam coś do udowodnienia
Podczas sparingu Korony Kielce z Podbeskidziem Bielsko-Biała na stadionie przy ulicy Ściegiennego ponownie pojawił się były zawodnik żółto-czerwonych, Artur Lenartowski. W czerwcu odszedł z klubu, wcześniej nie dostając szans gry od Jose Rojo Martina. - Nie ukrywam, że mam o to żal do trenera „Pachety” – powiedział pomocnik w rozmowie z naszym portalem.
- Jak to jest wrócić do Kielc w obcych barwach?
- Przyjechałem do miejsca, w którym spędziłem trzy lata. Co prawda z inną drużyną, ale odczuwałem pozytywne emocje. Zagrałem na tym stadionie, choć to był tylko sparing i liczę, że w lidze również będę miał ku temu okazję.
- Żałujesz, że nie zostałeś w Koronie?
- Teraz ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Na początku czerwca dostałem jasny sygnał z klubu, że nie przedłużą ze mną kontraktu. Były jakieś zapytania i propozycje, ale cieszę się, że trener Ojrzyński zadzwonił i powiedział, że widzi mnie w zespole. Długo się nie zastanawiałem. Jestem zadowolony, że trafiłem do Podbeskidzia, do Ekstraklasy. Coś jeszcze mogę udowodnić.
- Jak już wyleczyłeś kontuzję, z którą borykałeś się na początku poprzedniej rundy, to trener „Pacheta” mimo to wziął cię w odstawkę i nie otrzymałeś od niego szansy. Masz o to żal do Hiszpana?
- Jakbym powiedział, że nie mam, to bym skłamał. Oczywiście rozumiem i szanuję decyzje szkoleniowca. Jednak po tym, jak pozbyłem się urazu, liczyłem, że dostanę okazję do wykazania się. Tym bardziej, że nie brakowało kontuzji i kartek. Wielu zawodników, czy to młodszych, czy tych, którzy mniej grali, otrzymało szansę, a ja nie. Nie ukrywam, że mam o to żal do trenera „Pachety”. Nie mogłem się pokazać na boisku.
- Myślisz, że problem bariery językowej to było coś nie do przeskoczenia? Bardzo utrudniało to pracę w zespole?
- To jest tylko moje osobiste, skromne zdanie, ale na pewno ona istniała. Może nie w jakiś sposób dramatyczny, ale lepiej jest, gdy trenerem w szatni jest Polak. Czy była ona większa czy mniejsza, to już pytanie do każdego z osobna.
- A warsztat trenera „Pachety”? Jak go ocenisz?
- Wiadomo, że każdy ma swój. Ciężkie pytanie. Może po prostu nie wypowiem się na ten temat.
- To na koniec – jakie są twoje cele na nadchodzący sezon?
- Na pewno naszą drużyną powalczymy o wejście do pierwszej ósemki. Podbeskidzie pokazało już, że potrafi wygrywać mecze i ten cel jest jasno postawiony. Ja osobiście chcę jak najwięcej grać, a także – jak wcześniej wspomniałem – pragnę coś udowodnić. Liczę, że tak będzie.
Rozmawiał Marcin Długosz
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Trzeba mu kibicować a nie jak ty uwalać go za błąd trenera machety.