Korona wreszcie zwycięska. „Teraz musi być już łatwiej”
Korona Kielce, zwyciężając na własnym obiekcie z Podbeskidziem Bielsko – Biała, zdobyła pierwszy w tym sezonie komplet punktów. - Miejmy nadzieję, że wszystko to, co najgorsze już za nami i będziemy przeć do przodu, bo już nie ma czasu na jakiekolwiek poprawki i błędy – mówił po spotkaniu Jacek Kiełb.
Strzelec drugiego gola dla kielczan był jednym z architektów poniedziałkowego zwycięstwa. - Cieszę się ze zwycięstwa. Nie jest jednak ważne, kto strzela bramki, lecz najważniejszy jest sukces drużyny, bo wszyscy na to ciężko pracowaliśmy. Bardzo potrzebowaliśmy tego zwycięstwa i teraz musi być tylko łatwiej – przyznał po spotkaniu.
Mimo tego, że spotkanie rozgrywane było w Kielcach, faworytem spotkania byli podopieczni Leszka Ojrzyńskiego. - Wiedzieliśmy, że Podbeskidzie jest w formie i lokują się w czubie tabeli. Im udało się już uzbierać wiele punktów, a my mamy ich dopiero cztery i liczę, że wreszcie zaczniemy je częściej zdobywać – powiedział kielecki skrzydłowy.
Z większym dystansem do pozycji w tabeli popularnych „Górali” podchodzi Maciej Iwański. – Wiedzieliśmy, jak to wygląda, powtarzam, że podium nie jest naszym celem. Traktujemy to bardziej prestiżowo. Mierzymy siły na zamiary, chcemy się utrzymać, a jak będziemy wyżej, to będziemy szczęśliwi. Szkoda tego meczu – wyznał wyraźnie rozczarowany.
Kielczanie pokonali Podbeskidzie, lecz na pewno nie byli stroną wyraźnie dominującą. - W czasie meczu z Jagiellonią mieliśmy przewagę i straciliśmy szybko bramkę, potem drugą i ciężko było się nam pozbierać. Dzisiaj jednak było inaczej. Bardzo pomogła nam ta dwutygodniowa przerwa i fajnie, że to zaowocowało – powiedział „Ryba”.
Podobnie potyczka ta wyglądała z pespektywy drużyny gości. - Spotkanie nie ułożyło się dla nas najlepiej. Przegrywaliśmy, ale strzeliliśmy szybko wyrównującą bramkę. W przerwie sobie trochę porozmawialiśmy, potem wydawało się, że kontrolujemy przebieg spotkania, ale co z tego, skoro potem tracimy bramkę na 1:2. Duży błąd z naszej strony, potem kolejny, który poskutkował czerwoną kartką. Wcześniej takich wpadek nie zaliczaliśmy, mieliśmy problem z koncentracją – przyznał Iwański.
Czy zatem po pierwszym zwycięstwie kielczan przyjdą kolejne? - Tak, wierzymy w to mocno. Miejmy nadzieję, że wszystko to, co najgorsze już za nami i będziemy przeć do przodu, bo już nie ma czasu na jakiekolwiek poprawki i błędy. Jeśli chcemy się jeszcze liczyć w stawce musimy zacząć punktować. Następna okazja będzie we Wrocławiu. Wiadomo, że ze Śląskiem zawsze się ciężko gra, tym bardziej na wyjeździe. Musimy się szybko regenerować, bo czeka nas naprawdę ciężkie spotkanie – zakończył Kiełb.
Autor: Wojciech Staniec II
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Malarczyk czy Dejmek wcale nie mieli trudniejszych sytuacji niż Stano a nawet w bramkę nie trafili, to samo Trytko, miał dwie setki i obie zmarnował.
Dobrze chociaż, że defensywa wreszcie nie bawiła się w Mikołaja i nie rozdawała prezentów na lewo i prawo.