Kontuzje w końcu oszczędziły Koronę. Golański wraca na nominalną pozycję
Korona Kielce w końcu nie boryka się z kontuzjami i trener Ryszard Tarasiewicz będzie mógł skorzystać w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała ze wszystkich swoich podopiecznych. W bramce z "Góralami" zagra Vytautas Cerniauskas, a Paweł Golański najprawdpodobniej powróci na prawą stronę defensywy.
Sytuacja kadrowa kielczan uległa znacznej poprawie. - Wszyscy są zdrowi, niektórzy wracają po urazach i w końcu będziemy mogli zestawić osiemnastkę. Dysponowani są już Sobolewski, Kapo i Aankour – mówi Ryszard Tarasiewicz.
Koroniarze na przygotowanie się do meczu z Podbeskidziem mieli dwa tygodnie. - Wszyscy bardzo dobrze pracowali, jestem zadowolony z postawy zawodników. Wcześniej też nie miałem do nich żadnych zastrzeżeń. W każdym meczu walczyli na tyle, na ile mogli – przekonuje szkoleniowiec żółto-czerwonych.
Kielczanie wciąż pozostają bez ligowego zwycięstwa. - To boli, tym bardziej, że oprócz pierwszego i może drugiego meczu w lidze, stwarzaliśmy sobie więcej sytuacji od rywali. Między 25. a 30. minutą tracimy bramki i musimy to skonkretyzować. Mamy nadzieję, że tak się stanie. Wiadomo, że co innego trening, a co innego mecz, ale na zajęciach skuteczność jest dużo większa – skwitował Tarasiewicz.
Trener Korony wypowiedział się także na temat ewentualnych zmian w wyjściowej jedenastce: - Leo wisi za kartki. Wszystko zależy od tego, jak zawodnicy prezentują się na treningach. Nie jest moją domeną mieszanie składem. Trzeba dać piłkarzom zaufanie, żeby nie myśleli, że zostaną zmienieni w przerwie, czy w następnym meczu nie wyjdą na boisko. Ci zawodnicy potrzebują spokoju i dobrze byłoby to poprzeć nareszcie zwycięstwem u siebie. Nie trzeba myśleć o tym, co będzie po piętnastu czy czterdziestu pięciu minutach, tylko skupić się na swojej grze i postawie.
Wszystko wskazuje na to, że Paweł Golański powróci na swoją dawną pozycję, a więc prawą obronę. - Paweł nie był przygotowany po kontuzjach, z którymi się zmagał, na takie granie na boku boiska, do jakiego przyzwyczajał, czyli częste podłączanie się do akcji ofensywnych i dośrodkowania. Teraz jest już lepiej. To zawodnik zaawansowany technicznie i inteligentny, i dlatego grał w środku pola, żeby przytrzymać piłkę i dobrze uruchomić naszych skrzydłowych. Zmiana jego pozycji była tym podyktowana. Paweł Golański rzucający kotwicę na prawej stronie mnie nie interesuje – mówi Tarasiewicz.
Czy Korona okaże się lepsza od Podbeskidzia? - Mamy zespół, który, jestem przekonany, może wygrać ten mecz. Różnica punktowa o niczym nie świadczy – przekonuje szkoleniowiec żółto-czerwonych.
Dodaje on także: - Bardzo dobrze pracowaliśmy przez cały tydzień. Aktywność treningowa zwiększa się nie tylko u nas, ale w innych zespołach również. Brakuje nam serii bez porażki.
Po słabych wynikach w końcu muszą nadejść te lepsze. - Nie widzę po zawodnikach oznak zagubienia. Jesteśmy gotowi na ten mecz. Czy go wygramy? Nie wiem, bo nikt nie ma patentu na wygrywanie. Musimy myśleć, że jesteśmy w dobrej dyspozycji i te sytuacje, które sobie stwarzamy, przełożyć na bramki – mówi Tarasiewicz.
I uzupełnia: - Widać po zawodnikach przed treningiem, na treningu i po treningu, że oni czują moc.
Czy Leandro, który jest zawieszony za nadmiar żółtych kartek, zastąpi Kamil Sylwestrzak? - Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. To może być Kamil, to może być Musa przesunięty. Nie chodzi o to, żeby ukrywać nasze atuty. Nie ma co jednak ukrywać, że Kamil ma duże szanse, aby zagrać – skomentował trener Korony.
Zmiana będzie także na pewno na pozycji bramkarza. Między słupki „złocisto-krwistych” powróci Vytautas Cerniauskas. - To nie jest tajemnica, będzie bronił „Witek”. „Mały” grał drugi raz po tym urazie głowy i moim zdaniem nie jest głównym winowajcą tej porażki. Można było wcześniej wybić piłkę, a nie faulować, ktoś odpuścił krycie… - mówi Tarasiewicz.
- Cerniauskas generalnie ma taki charakter, że jest gadatliwy. Jest już dużo lepiej pod względem komunikacji, naprawdę – zakończył szkoleniowiec kieleckiego zespołu.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Nie łódźcie się, że Korona utrzyma się w Ekstraklasie...nic z tego. Z taką amatorszczyzną m.in. w zarządzaniu klubem, marną atmosferą i szmaceniem piłkarzy, którzy wkładali waleczne serce w meczach dla Korony nie ma na to najmniejszych szans.