Hejteroza zwyczajna, czyli „kibiców” problemy z rycerskością
Dawno już na nikogo w świecie kieleckiego sportu nie wylało się tyle pomyj, co na Macieja Korzyma. Ostatnim razem to chyba na pamiętny duet Chojnowski&Kobylański. Za co tak naprawdę w komentarzach obrywa „Korzeń”? Zdaje się, że za to, iż nie żyje w XV wieku i nie podpisał kodeksu rycerza. Ale po kolei…
Prezes Paprocki zakomunikował kilkanaście dni temu Korzymowi, że najlepiej dla klubu będzie, jeżeli znajdzie on sobie nowego pracodawcę. Wśród kibiców szok, konsternacja – no jak to tak traktować żywą legendę? To się nie godzi!
A jednak ekonomia nie ma serca i lubi wszystko mieć czarno na białym. A fakty są takie, że Korona praktycznie wszystkie swoje przychody przeznacza na pensje dla pracowników. Troszkę to nonsens, prawda? Wiadomo, ktoś z tymi piłkarzami takie, a nie inne umowy podpisał, ale o „wybitnych zasługach” poprzednika Marka Paprockiego po raz tysiąc osiemset trzydziesty dziewiąty wypowiadać się nie będę.
Setnie rozbawił mnie komentarz, na który natknąłem się jakoś kilka dni temu. Brzmiał on mniej-więcej jakoś tak: „No ale jak to – to Ruch, Piast czy Podbeskidzie stać na takich graczy, a nas nie?!”. Otóż – nie. Korony nie stać. Ale pójdźmy dalej – Ruchu, Piasta i Podbeskidzia też nie stać. Polskie kluby w zdecydowanej większości groszem nie śmierdzą i muszą robić wszystko, aby za jak najmniejsze pieniądze pozyskać jak najbardziej wartościowych zawodników.
Do pewnego czasu w Kielcach stosowany był model „postaw się, a zastaw się”, tak jak obecnie w niektórych innych polskich klubach. Niektórzy narzekali, że nie pozyskano na stałe Biejsiebiekowa, który wyróżnił się wiosną in plus. Dlaczego tak zrobiono? No bo Kazach nie był w ciemię bity i za frytki z puszką coca-coli w Kielcach nie grał. Być może Tomasz Chojnowski by sprawił, że Abzał zawitałby do Kielc na stałe, ale ten magiczny wskaźnik relatywności poleciałby jeszcze bardziej w dół.
Umówmy się – na pewno zdaje sobie sprawę z tego też sam Maciek – Korzym nie był już pod koniec swojej przygody na Kolporter Arenie piłkarzem nie do zastąpienia. Wydaje mi się, że jego braku w napadzie nie odczujemy w Kielcach bardziej, niż jakby miało zabraknąć Trytki.
Walka, mówicie, dusza zespołu… No cóż. Swego czasu mówiło się, że Michał Zieliński to największy jajcarz w szatni Korony i zapewnia zespołowi uśmiech na twarzy non-stop. Chcielibyście, aby został w klubie pomimo przeciętnej dyspozycji piłkarskiej?
Korzym nie stracił na transferze ani finansowo, ani sportowo. Podbeskidzie słabsze od żółto-czerwonych nie jest, a ilość pieniędzy wpływających na konto piłkarza nie ulegnie zmianie. „Korzeń” na tych przenosinach stracił chyba jedynie „życiowo”, bo jednak w Kielcach zadomowił się na dobre, a teraz musi znowu odnaleźć się w innym mieście.
Takie jest jednak prawo rynku. Dzisiaj jesteś bohaterem, jutro ktoś trzeźwo oceni na co firmę stać, a na co nie i ci podziękuje. Ciekawe czy ludzie, którzy piszą teksty w stylu: „Poszedł na kasę”, „Tylko pieniądze w głowie, wielki koroniarz” woleliby pracować w firmie Y za dużo mniejsze wynagrodzenie, czy jednak pójść do firmy X, która jest nieopodal i ma fajnego szefa (Ojrzyński) za tę samą wypłatę.
To, że „Korzeń” utożsamiał się z Koroną, miastem, kibicami nie oznacza, że podpisał kodeks rycerski o staniu na straży „złocisto-krwistych” i jest związany z tym miejscem na zawsze. Trzeba mu oddać szacunek za to, że przez bardzo długi czas był symbolem klubu rozpoznawalnym w całym kraju. Ale, na Boga – piłka nożna to jest przede wszystkim jego ZAWÓD. PRACA.
Teraz jednak Koronę trzeba ratować pod względem finansowym, żeby za rok ludzie, którzy teraz obrażają Korzyma mogli oglądać w Kielcach zespoły z Warszawy i Krakowa, a nie z Suwałk i Chojnic.
Pretensje, że za mniejszą pensję w Koronie „Korzeń” rodzinę by wyżywił są śmieszne. Czemu każdy chce jak najlepszej pensji w swojej firmie? Może dlatego, żeby coś odłożyć, żyć w jak najlepszym standardzie? Takie zaglądanie do kieszeni jest bardzo słabe.
I jeszcze jedno – ostatni gol Maćka w Kielcach to było trafienie z Widzewem Łódź. W ramach radości „uciszył” kibiców, którzy mu ubliżali z trybun od początku spotkania. Tych samych, którzy potem wstali i mu bili brawo po strzelonej bramce. Obrażasz teraz „Korzenia” za to, że wybrał własny interes, a nie chciał na siłę być balastem klubu nawet przy mniejszych zarobkach? Jesteś hipokrytą.
I nie ciesz się, jak niedługo jakiegoś gola zdobędzie Jovanović. Bo może ktoś w sierpniu się po niego zgłosi, Bośniak odejdzie i głupio będzie znowu obrażać kogoś, kto dawał powody do radości.
Marcin Długosz
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Maciek. Dzięki za wszystko!!!
Goli w Podbeskidziu, nie przeciwko Koronie
I Obrazki się pojawią-"Święty Ojrzyński z dzieciątkiem Korzym"
A tak serio tym zawodzie pracuje się do 35 lat i albo się zarobi kasę albo się na stare lata klepie biedę! I nie ma innych sentymentów. A ten co sądzi że zawodnik za "swój" klub umrze jest dziecięco naiwny! A mnie jak by ktoś tyle chciał zapłacić wcale bym się nie bronił! Głupi płaci mądry bierze.
Dziękuję za 4 lata (raz lepsze raz gorsze) i Życzę POWODZENIA! (tylko dlaczego w Podbeskidziu???)
A przed nami wspaniały mecz na Korupter Arenie! Alleluja i do przodu!