Pujol: Nie byłem ulubionym zawodnikiem Wagnera
Jedną z głównych przyczyn zwolnienia Grzegorza Wagnera z funkcji trenera było nie stworzenie w Kielcach kolektywu, który w każdym meczu prezentowałby równą formę. – Zmiana szkoleniowca zawsze jest dla zespołu dobrym impulsem – przyznaje francuski rozgrywający, Pierre Pujol. Czy „Świder” pomoże Pujolowi wrócić do świetnej formy?
Minęło kilka dni odkąd Sebastian Świderski został trenerem Farta. Co można powiedzieć o nowym szkoleniowcu?
Pierre Pujol: – Dla nas to dopiero początek współpracy z Sebastianem, ale wiemy, że ma za sobą imponującą karierę. Był jednym z najlepszych zawodników na świecie. Dużym ułatwieniem jest dla mnie fakt, że zna język włoski. Dzięki temu obcokrajowcy grający w Kielcach mogą się z nim bez problemów porozumieć. Sprawia mi to wielką frajdę. Nowa sytuacja jest dla nas wszystkich bardzo dobra.
Zwłaszcza że twoje relacje z poprzednim trenerem nie wyglądały najlepiej…
– Tak, to prawda. Nie byłem ulubionym zawodnikiem trenera. Cóż mógłbym do tego dodać? Najlepiej pozostawić to bez komentarza.
Sebastian Świderski nigdy przedtem nie próbował swoich sił jako trener. Może być to przyczyną braku zaufania do szkoleniowca ze strony siatkarzy?
– Świderski jest bardzo doświadczonym zawodnikiem. Osiągnął wiele w polskiej siatkówce, a także włoskiej. Odpowiedź brzmi: nie! Brak doświadczenia naszego trenera w szkoleniu nigdy nie był dla mnie jakimś problemem.
Zdaniem prezesa Mirosława Szczukiewicza, Fart w dotychczasowych rozgrywkach nie tworzył kolektywu. Był to główny powód rezygnacji z usług Wagnera. Czy zmiana trenera przyczyni się do ujednolicenia zespołu?
– Możemy zrobić coś, aby siatkówka w naszym wykonaniu wyglądała lepiej. Czasem nie wyjdzie nam kilka piłek i nagle już nie jesteśmy w grze. Często gramy również indywidualnie, konkretnymi osobami. Być może dzieje się tak z powodu presji. Musimy zmienić swój sposób grania. Jedyną szansą na to jest mecz z ZAKSĄ, który rozegramy w środę.
Ostatni mecz z wicemistrzem Polski udowodnił, że wciąż gracie „falami”. Wygrywacie jedną partię, by w drugiej pokazać się od zupełnie innej strony…
– Jest to jeden z naszych problemów. Czasem gramy dobrze, innym razem gorzej. Gra „falami” w tym momencie nie jest normalna, tylko wręcz dziwna. Jestem jednak pewny, że nasza postawa wkrótce ulegnie zmianie.
Kolejny mecz z kędzierzynianami zagracie przed własną publicznością. Czy to będzie dla was jakąś szansą na zwycięstwo?
– Mam nadzieję, ze hala będzie wypełniona do ostatniego miejsca. Chcemy pokazać się jak najlepiej przed naszymi kibicami rozgrywając naprawdę dobre zawody.
Który element ze strony ZAKSY najbardziej może wam w tym przeszkodzić?
– Żeby zwyciężyć, musimy rozegrać mecz, w którym każdy z nas da zagra na sto procent. Wszystkie nasze elementy muszą być dobrze wykonane i nie możemy pozwolić sobie na popełnianie błędów. Niezależnie, czy jest to blok, atak, przyjęcie, zagrywka – o każdą piłkę trzeba będzie walczyć.
Ostatnim klubem Świderskiego był właśnie Kędzierzyn-Koźle.
– Jest to ogromny plus. Możemy od niego uzyskać przydatne wskazówki co do taktyki, techniki, czy myśli liderów tego zespołu. To z kolei może być pomocne w końcówkach setów.
Nie przeszkadzało wam, że zmiany w zespole przyszły późno, w momencie kiedy sezon prawie dobiegł końca?
– Zakończyliśmy fazę zasadniczą na siódmym miejscu rozgrywając przy tym kilka naprawdę beznadziejnych spotkań. Przed sezonem oczekiwano, ze zajmiemy co najmniej szóstą pozycję w tabeli. Jest to więc dobry moment na zmiany i rozpoczęcie wszystkiego od nowa. Liczymy na dobrą grę i równie pozytywną atmosferę. Poza tym, zmiana trenera zawsze jest dla drużyny dobrym impulsem.
Rozmawiała Karolina Cichoń.
fot. Maciej Urban
Wasze komentarze
Pierre zostań na następny sezon...;)...jutro na ,meczyk, mam nadzieję,że wygramy...