UMKS wygrał po dogrywce! Pomogła... reprymenda prezesa
Rzadko zdarza się na meczach UMKS-u, by następstwem końcowej syreny był wybuch radości na trybunach i gromkie „dziękujemy!” od kibiców w stronę zawodników. A tak było w sobotę, gdy kieleccy koszykarze, po dogrywce, pokonali MCKiS Termo-Rex Jaworzno 94:92.
Sympatycy basketa, którzy w liczbie około stu osób zjawili się w hali przy ulicy Żytniej, na początku przecierali oczy ze zdumienia. Gospodarze wystartowali fantastycznie, wychodziły im wszystkie zagrania, a gracze z Jaworzna nie wierzyli w to, co się dzieje. UMKS po kilku minutach prowadził już 9:0.
Wtedy jednak coś się zacięło. Goście chwilę porozmawiali, zmienili taktykę i zaczęli radzić sobie dużo lepiej. Za to w szeregi kielczan wdało się zbytnie rozluźnienie. Gospodarze popełniali proste błędy, nie potrafili odpowiednio skomunikować się w ofensywie. I w końcu pozwolili rywalom przed końcem pierwszej kwarty wyrównać.
W drugiej było jeszcze gorzej. Koszykarze UMKS-u popełniali fatalne błędy w ataku, w głupi sposób tracili piłkę. – Stanęliśmy, co gorsza nie tylko pod względem sportowym, ale też ambicjonalnym. Nie walczyliśmy tak jak powinniśmy, nie radziliśmy sobie z agresywniejszą obroną przyjezdnych. Do przerwy było dramatycznie. Zdobyć do tego czasu 29 punktów we własnej hali, to bardzo wstydliwy rezultat – przyznał trener Rafał Gil. MCKiS zgromadził dziesięć punktów więcej.
Kto wie, jakby to się dalej potoczyło, gdyby nie pewne reakcje w przerwie. Do szatni gospodarzy wkroczył prezes Zbigniew Gil i zamienił z zawodnikami parę słów. – Chyba od 10 lat nie zdarzyło się coś takiego. Chłopaki dostali reprymendę, a potem ustaliliśmy co robić, by powalczyć z Jaworznem. Wiedzieliśmy jak mamy grać, ale musieliśmy to raz jeszcze poukładać – tłumaczył Gil.
Efekt? UMKS na trzecią kwartę wrócił odmieniony. Gospodarze grali tak jak w pierwszych minutach spotkania i rozpoczęli gonitwę za rywalem. Ten jeszcze próbował odeprzeć ataki, ale nie udało mu się nie dopuścić do zmniejszenia straty. I to pomimo tego, że kielczanie niepotrzebnie faulowali w ataku, a pod tablicami wciąż rządziło Jaworzno.
Jednak w czwartej kwarcie UMKS wreszcie wyszedł na prowadzenie. Kibice obserwowali fantastyczny pojedynek, w którym – na szczęście – nie przeszkadzali sędziowie. Niestety, kielczanie nie zdołali dowieźć korzystnego wyniku do końca. MCKiS doprowadził do remisu. – Po świetnej grze przez kilkanaście minut, w końcówce znów zaczęliśmy się mylić. Gdybyśmy zagrali rozważniej i trafiali do kosza, to obyłoby się bez dogrywki – przyznał Gil.
Na szczęście tę decydującą wojnę nerwów wygrali gospodarze. Ogromna w tym zasługa najskuteczniejszego Krzysztofa Dziury, który pewnie trafiał z rzutów osobistych, oraz Wojciecha Miernika, znakomicie walczącego pod tablicami. – Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Błędów było mnóstwo, ale po takim happy endzie chyba zapomnę to chłopakom i nie będę im tego wypominał – mówił wyraźnie szczęśliwy trener Gil.
– Wiem, że w pewnym momencie przegrywaliśmy już 15 punktami. Ale sprawdziłem to dopiero po meczu. W trakcie w ogóle się tym nie interesowałem. Czy wierzyłem w zwycięstwo? Ja wierzę do końca. Ale przyznam, że w pewnym momencie w ogóle przestałem patrzyć na tablicę wyników. Skupiałem się tylko na tym, co dzieje się na parkiecie – dodał.
W następnej kolejce UMKS zagra w Radomiu z AZS Politechniką. – Do końca sezonu zostało nam 6 spotkań. Tylko jeden rywal, Krosno, jest poza naszym zasięgiem. Z resztą możemy wygrać. Powalczymy! – zapowiada Gil.
UMKS Kielce – MCKiS Termo-Rex Jaworzno 94:92 po dogrywce (20:20, 9:19, 22:18, 31:25, 12:10)
UMKS: Dziura 23, Miernik 18, Kij 14, Tokarski 14, Lewandowski 10, Busz 10, Rzońca 5, Bacik.
Autor: Tomasz Porębski
Kibice UMKS-u wreszcie mieli powody do radości
Wasze komentarze