Staszewski: Końcówki należały do nas
Pierwsze zwycięstwo w tym sezonie, pierwszy tytuł MVP. Jednym z najbardziej zadowolonych zawodników po spotkaniu z Wkręt-metem AZS Częstochowa jest Adrian Staszewski, który zaliczył naprawdę dobre zawody. – Oj tam... Cieszę się, że w końcu wygraliśmy – przyznaje skromnie sam zainteresowany.
Zastanówmy się, który raz zgarniasz tytuł MVP w PlusLidze?
Adrian Staszewski: – No pierwszy! (śmiech). Szczególny dla mnie.
Jak się czułeś w roli najlepszego zawodnika spotkania w Częstochowie?
– Oj, przede wszystkim cieszę się, że w końcu wygraliśmy. Potrzebowaliśmy takiego przełamania po dwóch poprzednich porażkach. Wtedy czegoś nam brakowało. Za to w starciu z AZS-em końcówki należały do nas. Jednak potrafimy utrzymać stalowe nerwy i powalczyć o korzystny dla nas wynik.
Jednak znów powtórzyły się błędy ze spotkań z Jastrzębskim Węglem oraz Delectą Bydgoszcz. Głównym grzechem Effectora było nienajlepsze wejście w pierwszy set.
– Zgadza się. Przegrywaliśmy już kilkoma punktami, ale na nasze szczęście udało nam się dogonić przeciwnika. Mieliśmy emocjonującą końcówkę, ale udało się.
W środku meczu trener Dariusz Daszkiewicz postawił na Tomasza Józefackiego, Grzegorza Pająka i Roberta Milczarka. W rezultacie każdy z tych siatkarzy wniósł do zespołu coś pozytywnego.
– Myślę, że nasza ekipa jest bardzo wyrównana. Kto nie wejdzie z ławki rezerwowych, pomoże, będzie zdobywał punkty, wniesie dobrą atmosferę i dołoży do zwycięstwa swoją cegiełkę. Tym razem zagraliśmy równo w przyjęciu, co pomogło nam przy wyprowadzaniu ataku i zdobywaniu punktów. Nie ukrywam, że na nasze zwycięstwo przełożyły się również błędy rywala w zagrywce. My natomiast staraliśmy się je ograniczać do minimum.
W najbliższą niedzielę czeka was kolejne trudne spotkanie. Czego możemy oczekiwać po Effectorze, który zagra na wyjeździe z Indykpolem AZS Olsztyn?
– Nie podłożymy się (śmiech). Oczywiście, żartuję. Wyjdziemy na to starcie równie zmobilizowani, co na potyczkę z Częstochową. Zapraszam wszystkich kibiców na ten mecz! Jest daleko, ale liczę, że ktoś skusi się na wyjazd z Klubem Kibica do Olsztyna.
Przed wami natężony okres wyjazdowy. Po Częstochowie jedziecie do Olsztyna. A w niedalekiej perspektywie jeszcze seria wypraw do Gdańska, Rzeszowa i Bełchatowa.
– Na pewno podróże nas męczą. Specjalnie jeździmy dzień wcześniej, aby móc na spokojnie przygotować się do kolejnego starcia. Terminarz jest jaki jest... Ale! Pocieszam się, że w następnej rundzie to my będziemy grać u siebie. Myślę, że będzie OK.
Rozmawiał Maciej Urban.