„Pierwsza ósemka sukcesem”
W Radomiu Wytze Kooistra, Gdańsk może liczyć na Jakuba Jarosza, natomiast w Częstochowie od najbliższego sezonu będzie Michał Bąkiewicz. – Z każdym rokiem PlusLiga jest coraz mocniejsza i nie tylko za sprawą jej czołowych drużyn. Sukcesem będzie, jeżeli znajdziemy się w pierwszej ósemce – zapowiada Dariusz Daszkiewicz, szkoleniowiec Effectora Kielce.
Już wkrótce dla wszystkich kibiców siatkówki w Polsce nastanie długo wyczekiwany dzień – 12 października, czyli oficjalna inauguracja PlusLigi. Na co tym razem stać Effector Kielce?
Dariusz Daszkiewicz (trener Effectora): – Wciąż intensywnie przygotowujemy się do rozpoczęcia rozgrywek. Trenujemy od sierpnia, natomiast obecnie jesteśmy na etapie gier kontrolnych i turniejów. Trzeba pamiętać, że z poprzedniego sezonu zostało nam trzech zawodników. Mamy zupełnie nową i dużo młodszą ekipę.
W wielu przypadkach to siatkarze mający karierę dopiero przed sobą.
– Znanym zawodnikiem jest Piotrek Lipiński, który grał w wielu klubach, ma na koncie mistrzostwa Polski m.in. z niegdysiejszym Mostostalem Kędzierzyn-Koźle. Do tej pory Piotrek w tych klubach nie miał wiele szans na grę. Z reguły był drugim rozgrywającym. U nas będzie numerem jeden. Mam nadzieję, że dobrze poprowadzi tę grę. Nasi Argentyńczycy do znanych nie należą. Bruno Romanutti dobrą grą w rodzimej lidze dał się zauważyć trenerowi reprezentacji. Podobnie było w przypadku Cristiana Poglajena. Są to młodzi siatkarze. Pozostali to już gracze młodego pokolenia, tak jak Piotr Orczyk, który funkcjonuje z nami od roku. Tkwi w nich potencjał, ale minie trochę czasu, zanim zaczną grać na najwyższym poziomie.
Sezon jeszcze się nie rozpoczął, a już mieliśmy pierwsze rozstanie.
– Mówimy oczywiście o Denisie Nelsonie. Rozmawialiśmy z jego menadżerem, który sam nie był pewien, na co go stać. Grzechem byłoby go nie sprawdzić. Po miesiącu byliśmy przekonani, że nie jest on zawodnikiem na PlusLigę. To człowiek dobry motorycznie. Niestety brakowało mu techniki. Jeżeli będzie miał dobry trening, jest w stanie grać na poziomie naszej I ligi, ale na najwyższy szczebel to wciąż za mało.
Kiedy Effector stanie się monolitem?
– Długa droga przed nami. Nowy rozgrywający musi poznać swoich partnerów. Siatkówka to bardzo szybka gra i to centymetry będą decydować o odpowiednim skończeniu ataków. Niemniej jednak widać już owoce naszej pracy.
Czy przejawia się to choćby w ostatnich sparingach? Jak działa współpraca pomiędzy nowymi graczami, tymi doświadczonymi oraz starą gwardią kieleckiej drużyny, czyli Adrianem Staszewskim i Sławomirem Jungiewiczem?
– Fajnie brzmi „stara gwardia”, kiedy zawodnik ma 23 lata. Mamy mocno odmłodzony skład – chyba najmłodszy w lidze. U nas różnice wiekowe są niewielkie. Prócz 34-letniego Lipińskiego, granica jest dużo niższa. Ale problemów z komunikacją nie ma. Chłopaki dobrze się rozumieją, co widać na parkiecie. Wiadomo, że błędy w grze zawsze będą. Celem zespołu jest je wyeliminować. Również Piotrek udziela pozostałym chłopakom wielu rad. Cieszę się, że przy tak doświadczonym rozgrywającym nie odpuszcza inny nasz gracz na tej pozycji – Nikodem Wolański. Chłopak walczy o swoje miejsce w drużynie. Rywalizacja między rozgrywającymi wszystkim nam wyjdzie na dobre.
Dużo pytań budzi także postać Sławomira Jungiewicza, który między występami w PlusLidze zaliczył aż 1,5 roczną przerwę.
– Fizycznie wygląda bardzo dobrze. Nawet grama nadwagi, natomiast w jednym z meczów kontrolnych został MVP. Myślę, że fizycznie Sławek jest przygotowany do rozgrywek. Cieszę się, że mamy dwóch siatkarzy, którzy będą walczyć o prym pierwszego atakującego. Bruno w drużynie argentyńskiej wygrał taką rywalizację. To są siatkarze o zupełnie innej charakterystyce ataku – Sławek skacze bardzo wysoko, natomiast Bruno skupia się na grze technicznej z niższego pułapu.
Nie pan obaw, że Sławomir Jungiewicz przy dużym pułapie ataku może mieć problem z szybkością wykończenia?
– Wysoka nie znaczy wolna. Ciężko będzie nie wykorzystać jego pułapu ataku. Nikt już takich „świeczek” nie stawia, tylko stara się przyśpieszyć nie zaniżając góry. Szybka gra może i wręcz powinna odbywać się na wysokim pułapie, ponieważ takiego gracza ciężko zablokować.
Na co stać Effector w tym sezonie?
– To bardzo trudne pytanie. Zmieniliśmy praktycznie cały skład. Niestety nie do końca z własnej woli. Cieszę się, że gracze, który w poprzednich rozgrywkach u nas występowali, podpisali teraz lepsze kontrakty. Musimy budować drużynę od nowa. Wszystkie inne ekipy, prócz Bydgoszczy, zachowały swoje mocne strony i dokonały wzmocnień. Ta liga z każdym rokiem jest coraz mocniejsza. Przecież nie wzmacniają się tylko pierwsze trzy zespoły. Robi to na przykład Olsztyn – Grzesiek Szymański, Maciek Dobrowolski, czy Pablo Bengolea. Czarni Radom maja bardzo dobry budżet. Pozyskali Wytze Kooistre, który będzie mocnym punktem. Lotos Gdańsk ma w składzie Jakuba Jarosza, Częstochowa Michała Kozłowskiego, Bąkiewicza. To będzie ciężka liga, dlatego też wielkim sukcesem byłby dla nas awans do pierwszej ósemki.
Zanim Effector rozegra pierwszy mecz w PlusLidze, w najbliższą sobotę (28.09.2013) odbędzie się prezentacja drużyny połączona ze sparingiem z wymagającą Skrą Bełchatów.
– Serdecznie zapraszam kibiców na godzinę 16 do kieleckiej Hali Legionów. Zobaczycie nowy zespół chiliderek z Kieleckiego Teatru Tańca, konkursy z nagrodami i oczywiście mecz. Wstęp wolny.
Czego można życzyć trenerowi przed inauguracją rozgrywek?
– Przede wszystkim zdrowia zawodników i odrobiny szczęścia.
Rozmawiał Maciej Urban.
Fot. Paula Duda